ARTYKUŁ WANDY ŚWIĘĆKOWSKIEJ, GRAFIKA I REDAKCJA ZOFII WÓJCIK

Z każdym rokiem mieszkańcy Europy coraz bardziej martwią się danymi publikowanymi przez Eurostat, które pokazują drastyczny spadek liczby urodzeń na kontynencie. W roku 2023 największy spadek ludności w Unii Europejskiej zanotowała jednak Polska. Pozostałe, należące do organizacji kraje również odnotowały spadki, ale były one mniej drastyczne oraz rekompensowane przez wyższą imigrację. Polska stoi przed poważnymi konsekwencjami szybkiego pogłębiania się niżu demograficznego. Oznacza to większą liczbę zgonów niż urodzeń w danym okresie czasu. Do końca 2024 r. populacja Polski zmniejszyła się o ponad 100 tys. osób rok do roku, osiągając 37 mln 489 tysięcy osób. W ciągu roku z mapy Polski zniknęło takie miasto jak Zielona Góra czy Bielsko – Biała

Organizacja Narodów Zjednoczonych przyjmuje ok. 2,1 dziecka na kobietę jako poziom, który pozwoli na utrzymywanie się populacji kraju rozwiniętego na mniej więcej stałym poziomie. Te poziomy są nieco niższe od rekomendacji dla krajów rozwijających się, gdzie zależą one od wyższej śmiertelności dzieci i krótszej długości życia. W państwach wysoko rozwiniętych dzietność jest znacznie poniżej tego poziomu.

Spadek liczby młodych osób w wieku produkcyjnym prowadzi do zmniejszenia wpływów z podatków i składek, co zwiększa obciążenia dla systemów opieki społecznej i emerytalnej.  To właśnie osoby młode, w wieku produkcyjnym, finansują emerytury poprzez składki, a wraz ze wzrostem liczby emerytów rosnąć będą również obciążenia podatkowe. Brytyjski ekonomista i profesor Alan Manning zauważa, że w wyniku spadku liczby urodzeń zmienia się zapotrzebowanie na pracowników w różnych sektorach. Mniejsza liczba dzieci prowadzi do spadku zapotrzebowania na osoby zatrudnione w sektorze edukacji oraz opieki nad dziećmi. Jednocześnie wraz ze starzeniem się społeczeństwa, rośnie potrzeba zatrudnienia większej liczby osób w opiece nad seniorami. W związku z tym konieczna staje się redystrybucja siły roboczej, czyli przekształcenie struktury zatrudnienia tak, aby odpowiadała realiom demograficznym oraz obecnym potrzebom społecznym.

Kryzys demograficzny może przyjmować różne formy, w zależności od regionu świata, etapu rozwoju społeczno-gospodarczego oraz polityki państwa. Spadek dzietności można zaobserwować głównie w krajach wysoko rozwiniętych, takich jak Korea Południowa czy Niemcy, gdzie coraz częściej preferowane są modele rodzin małodzietnych.Występujący w niektórych państwach Afryki i Azji nadmierny przyrost naturalny pokazuje, że kryzysy demograficzne nie oznaczają jedynie kurczących się populacji. Tempo wzrostu społeczeństw często przekracza możliwości gospodarcze i infrastrukturalne wielu krajów.

Choć Polska w ciągu ostatnich 30 lat osiągnęła poziom PKB per capita porównywalny z Japonią, co stanowi ogromny sukces – zwłaszcza wśród krajów byłego bloku wschodniego – to te osiągnięcia mogą zostać przyćmione przez pogłębiający się kryzys demograficzny. Starzejące się społeczeństwo nie tylko wpływa na spadek jakości życia, ale również stanowi zagrożenie dla dalszego wzrostu gospodarczego. Coraz mniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym oznacza spadek liczby pracowników, niższe wpływy z podatków i składek oraz rosnące obciążenia dla systemu opieki społecznej. Kurcząca się siła robocza przekłada się również na niższy wzrost produktu krajowego brutto (PKB). Problem ten dotyczy wszystkich państw Unii Europejskiej, które będą musiały prowadzić odpowiedzialną politykę fiskalną, aby nie pogłębiać długu publicznego. W niektórych krajach już teraz obserwuje się wzrost cen podstawowych produktów, wynikający z podniesienia podatków pośrednich, takich jak VAT. W innych państwach udało się częściowo zahamować te procesy, jednak mimo to presja na zwiększanie dochodów publicznych wciąż rośnie.

Wiele analiz próbowało wyjaśnić przyczyny zjawiska, w którym liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń, jednak żadna z nich nie daje w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi. W XX w. doszło do głębokich zmian społecznych, w tym transformacji modelu rodziny i wzrostu roli kobiet w życiu publicznym i zawodowym. Dane wskazują także na wyraźne różnice w dzietności między miastami a obszarami wiejskimi. W krótszej perspektywie istotny wpływ miały również takie czynniki jak pandemia COVID, wojna w Ukrainie czy obawy ekonomiczne. Choć istotne, nie wyjaśniają one w pełni procesu, który utrzymuje się już od początku XXI wieku. Dodatkowo, w pierwszych latach po przyłączeniu Polski do Unii Europejskiej, odnotowano masową emigrację – kraj opuściły tysiące młodych i często dobrze wykształconych obywateli w nadziei, że za granicą znajdą chociażby lepiej płatną pracę. Ich brak odczuwalny jest dziś nie tylko na rynku pracy, ale także w strukturze demograficznej państwa.

Nie jest mitem, że po 1989 roku polskie społeczeństwo uległo silnej indywidualizacji. Mobilność społeczna, rozwój zawodowy i dążenie do samorealizacji stały się dla wielu kluczowymi elementami życiowego sukcesu. Posiadanie dzieci oznacza poświęcenie czasu, który można by przeznaczyć na rozwój zawodowy.  W takim modelu życia tradycyjna wielodzietna rodzina przestała być oczywistością, a decyzja o posiadaniu dzieci często jest odkładana lub całkowicie pomijana. Warto jednak zauważyć, że Polska nie jest tu wyjątkiem. Podobne procesy można zaobserwować w większości krajów europejskich, szczególnie w tych wysoko rozwiniętych. Nie wszystkie państwa jednak w takim samym stopniu odczuwają ich demograficzne konsekwencje – różnice wynikają m.in. z odmiennych modeli polityki prorodzinnej, poziomu emigracji czy kulturowych postaw wobec macierzyństwa i ojcostwa. 

Można powiedzieć, że współcześnie dzieci się wychowuje, a nie posiada. Rodzice inwestują coraz więcej w przyszłość młodych – wraz z bogaceniem się społeczeństwa więcej pieniędzy jest przeznaczane na rozwój dziecka, np. na prywatne studia, zajęcia sportowe czy wyjazdy..

Niektóre rządy, w tym polskie, starają się pobudzić stopę dzietności poprzez różnego rodzaju programy. W 2016 roku wprowadzono program 800+, a w 2017 i 2018 odnotowano lekki wzrost liczby urodzeń – wkrótce wrócił ona jednak do pierwotnego poziomu. Wydaje się, że węgierski rząd zrobił to lepiej. Polityka Viktora Orbána oraz partii Fidesz w ostatnim czasie coraz częściej rozmija się z działaniami podejmowanymi przez Unię Europejską — premier Węgier otwarcie krytykuje tę organizację. Orbán nawiązał wręcz przyjazne relacje z prezydentem Rosji i wyraźnie sprzeciwia się unijnej polityce migracyjnej. W kwestii polityki rodzinnej natomiast Orbán i przedstawiciele niektórych państw członkowskich wykazują dużą zgodność poglądów. Ich polityka prorodzinna jest wręcz traktowana jako wzór dla innych państw, zwłaszcza w debacie publicznej, ale nie osiągnęła trwałego sukcesu. Węgierska polityka prorodzinna jest jedną z najbardziej rozbudowanych w Europie. Polega ona na korzystnych oprocentowaniach kredytów dla małżeństw, dofinansowaniach samochodów rodzinnych czy zwolnień z podatku dochodowego dla matek. Węgierskie instytucje rządowe szacują, że wprowadzone rozwiązania przyczyniły się do narodzin ponad 200 000 dodatkowych dzieci w ciągu ostatnich 15 lat. Jednakże, pomimo tych działań, liczba urodzeń w 2024 roku była najniższa od początku prowadzenia statystyk w 1949 roku. Portal money.pl obliczył, że ubytek dochodów Węgier ma wynieść około 0,2 procent PKB tego państwa. Pokazuje to, że same bodźce finansowe nie są wystarczające do zwiększenia dzietności, a polityka Węgier jest przykładem ambitnego podejścia, a nie realnego przełomu. Czynniki kulturowe, społeczne i strukturalne, takie dostępność mieszkań czy wsparcie dla młodych rodzin, odgrywają kluczową rolę w decyzjach o posiadaniu dzieci.

W wielu krajach Europy do głosu dochodzą prawicowe partie, które stawiają na ograniczenie migracji. Przykładem może być premier Włoch, Georgia Meloni, której priorytetem stało się ograniczenie napływu imigrantów. Jednakże kraj ten, jak i inne państwa europejskie, ma bardzo niski wskaźnik dzietności i bez imigracji stoi w obliczu dalszego pogłębiania kryzysu demograficznego. Podobnie jest we Francji i w Niemczech – bez imigracji populacja tych państw będzie się kurczyć, co pogłębi problemy związane z pracownikami w sektorach kluczowych dla funkcjonowania gospodarki.

Obecny kryzys demograficzny, z jakim mierzy się Polska – podobnie jak wiele innych państw rozwiniętych – nie jest zjawiskiem jednowymiarowym. To skutek złożonych przemian społecznych, kulturowych, gospodarczych i migracyjnych, które zachodziły przez dekady. Spadek liczby urodzeń, starzejące się społeczeństwo oraz zmiany w strukturze demograficznej mają poważne konsekwencje gospodarcze i społeczne. Choć polityka prorodzinna, zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech, podejmowała próby odwrócenia niekorzystnych trendów, efekty tych działań okazują się ograniczone i krótkotrwałe.  Bez zdecydowanych działań, Europa – w tym Polska – może stanąć w obliczu głębokich przemian społecznych, z których najbardziej dotkliwą może być trwałe kurczenie się populacji. Wydaje się, że największym wyzwaniem będzie stworzenie warunków, w których młodzi ludzie będą chcieli i mogli decydować się na posiadanie dzieci – nie z konieczności, ale z poczucia stabilności.

Leave a comment

Trending